Podziel się:

Podziel się:

Tysiąc kilometrów kwadratowych czystej wolności

Od najmłodszych lat w szkołach uczą nas o dążeniu Polaków do uzyskania własnego, niepodległego państwa. Zazwyczaj w takim momencie jako przykład podawane są polskie powstania, które kończyły się klęską bądź przyłączeniem danych ziem do istniejącego już kraju. Jest jednak w naszej historii rzadko wspominane dzisiaj zjawisko, określane jako Rzeczpospolita Partyzancka. Gorącego lata 1944 roku, kiedy w Warszawie czuć było zbliżające się powstanie, były już setki kilometrów kwadratowych pod samodzielną władzą – nie niemiecką, nie radziecką, a czysto polską!

Koniec początku

Pierwsze skojarzenie, jakie może się nasuwać na myśl, to, naturalnie, Akcja Burza, czyli operacja wyzwalania przez polskie siły ważniejszych miast z rąk niemieckich, głównie na wschodnich granicach II Rzeczpospolitej, w imię okazania dobrej woli i wyciągnięcia ręki do wkraczającego na nasze tereny Związku Radzieckiego. Tak przynajmniej brzmi najczęściej spotykana dziś argumentacja, ponieważ tajemnicą poliszynela jest, że Stalin takich deklaracji nie potrzebował. Co więcej, nie dość, że nic nie zmieniały (los Polski po konferencjach i tak był już przesądzony), to stanowiły całkiem przyjemny dla niego prezent: zamiast przelewać krew swoich sołdatów, patrzył, jak Polacy sami się wykrwawiają w imię jedności z przyszłym okupantem. Polskie wojska podziemne działały jednak nie tylko na wschodzie – właśnie na zachód od Warszawy odnosiły szczególnie spektakularne zwycięstwa. Zazwyczaj w ramach Burzy odbijano miasta „za pięć dwunasta”, w taki sposób, że Armia Czerwona zajmowała je zaraz po przejęciu przez Polaków bądź wyzwalała ramię w ramię z naszymi siłami. Są jednak przykłady akcji znacznie wyprzedzających nadejście komunistów, dających zarazem odrobinę nadziei na prawdziwie niepodległą Polskę.

Państewko bez nazwy

Jednym z najbardziej wyrazistych przykładów takich akcji było powstanie tzw. Partyzanckiej Republiki Pińczowskiej (znanej także jako II Republika Pińczowska, Rzeczpospolita Partyzancka, Rzeczpospolita Kazimiersko-Proszowska i in.). Tereny jej, położone w pół drogi między Krakowem a Radomiem, rozciągały się na przestrzeni około tysiąca kilometrów kwadratowych i posiadały w pełni polską administrację, tj. pocztę, centralę telefoniczną czy infrastrukturę kolejową. Jej żywot, nawet jeżeli względnie krótki, był niezwykle intensywny: 20 lipca 1944 roku zaczęły się walki, które 27 lipca zaowocowały całkowitą likwidacją posterunków niemieckich w okolicy. Wtedy też zaczęto budować (bądź ujawniać wcześniej zorganizowaną w konspiracji) wspomnianą administrację. Jawnie zaczęła działać Powiatowa Delegatura (polskiego rządu emigracyjnego), kierowane przez Polaków urzędy gminne czy zakłady produkcyjne. Często jednak widać było odbicie wojennej rzeczywistości: na poczcie dalej używano (delikatnie przerobionych) znaczków z podobizną Hitlera, kolej była wykorzystywana głównie do transportów wojskowych, tak samo połączenia telefoniczne niewiele oferowały cywilom. Pojawiły się liczne punkty medyczne, organizowano nawet kilkudniowe przeszkolenia wojskowe na wypadek kontrataku ze strony wojsk III Rzeszy – a ten miał wkrótce nastąpić.

20:900

Nietrudno przewidzieć, że istnienie zorganizowanej grupy partyzanckiej mniej niż sto kilometrów za linią frontu, dodatkowo na ważnym węźle komunikacyjnym, nie było Niemcom na rękę – fakt, że do jej pacyfikacji wysłano wojska niemiecko-ukraińsko-włoskie przy wsparciu sił pancernych i lotniczych świadczy o tym dobitnie. Jeszcze 27 lipca ruszają na Polaków pierwsze niemieckie grupy uderzeniowe. Ich sukcesy są nieliczne i chwilowe, jednak każdy z nich wiąże się z odwetem na ludności cywilnej, w tym pacyfikacją całych wsi. Pełnoprawna akcja rozbicia Republiki Partyzanckiej rozpoczyna się 5 sierpnia z południa i południowego zachodu odzyskanych ziem. Dotychczas atakujące siły wroga wynosiły do trzystu jednostek, jednak tym razem o bladym świcie na dwudziestoosobowy oddział partyzancki AK, strzegący miejscowości Skalbmierz, naciera dziewięciuset żołnierzy nieprzyjaciela. Pomimo bohaterskiej obrony oddziału ppor. Franciszka Pudo (ps. „Sokół”), dającej czas na przegrupowanie polskich sił, następuje kilkugodzinna utrata Skalbmierza. Udaje się go odbić wczesnym wieczorem po polskim kontrataku, w wyniku operacji ginie jednak stu czterech wojskowych i cywili. Pomimo ogromnej przewagi przeciwnika w liczebności i jakości wojska, Republika na całej swojej granicy trzyma się względnie dobrze, jednak w tak nierównych walkach wyraźnie zaczyna się rysować czarna przyszłość niepodległego Pińczowa i okolic.

Początek końca

6 sierpnia zaczynają się pierwsze poważne straty terytorialne Republiki Partyzanckiej: upadają Kazimierza Wielka i Bejsce, dzień później szereg kolejnych miejscowości. 12 sierpnia siły polskie zmuszone są do ponownego zejścia do podziemia – tego dnia stoczona jest ostatnia bitwa brygady AL Ziemi Krakowskiej, zakończona przejęciem zrzutu broni (ofiarą pada jednak dwudziestu polskich żołnierzy). Armia Radziecka wchodzi na tereny Republiki 12 stycznia 1945 roku, kończąc tym samym marzenia o niepodległej ziemi okolic Pińczowa.

Polacy ponad podziałami

Historia II Republiki Pińczowskiej, mimo iż krótka, jest równie tragiczna, co piękna. Nie wspomniano jednak o jednym z najważniejszych jej elementów: wyzwolenia tego terenu nie zawdzięczano Armii Krajowej, Batalionom Chłopskim (podległym wówczas AK) czy Armii Ludowej – zawdzięczano je wszystkim wspomnianym i pominiętym organizacjom jednocześnie. Jest to idealny przykład, że w imię wyższego dobra Polacy są w stanie przymknąć oko na dzielące ich kwestie i skutecznie współpracować, odnosząc przy tym niesamowite efekty. Teraz pozostaje nam tylko z dumą wspominać takie chwile, jak opisana powyżej, i mieć nadzieję, że w odpowiednim momencie, również w dzisiejszych czasach, Polacy będą potrafili się zjednoczyć zamiast budować między sobą mury. Oby tylko nie trzeba było do takich pojednań kolejnej wojny.

Autor: Piotr Maślij

Serdeczne podziękowania dla Pani Małgorzaty Dymek ze Starostwa Powiatowego w Pińczowie za udostępnienie materiałów niezbędnych do napisania artykułu.
Artykuł został umieszczony przez naszego użytkownika na jego profilu: Tworzywo - Gazeta Studencka oraz opublikowany na portalu Student: Tysiąc kilometrów kwadratowych czystej wolności
Oceń artykuł:

5.00

(3)