Dziewięć pięter, dwa skrzydła, mnóstwo ludzi, czyli...

2010-10-07 00:00:00

Bratniak - największy akademik w mieście może przytłaczać studentów pierwszego roku, ale jak mówią starzy mieszkańcy, nie ma w Olsztynie drugiego miejsca takiego jak to.

— Bratniak to miejsce, w którym stykają się wszystkie wydziały UWM — mówi Rafał Mielańczuk z informatyki, przewodniczący rady mieszkańców. Rafał do mieszczącego się przy ulicy Żołnierskiej Domu Studenta nr 11 trafił pięć lat temu. — W moim przypadku to tradycja rodzinna. Wcześniej mieszkał tu brat — wyznaje. W Bratniaku poznał również swoją dziewczynę, z którą dzieli pokój.

Co sprawiło, że „jedenastka” przyciąga studentów na wiele lat? Niektórzy są zdania, że ciągłe imprezy i bezpośrednie sąsiedztwo Grawitacji. Są też tacy, którzy źródło popularności widzą zupełnie gdzie indziej.

— To atmosfera. W Bratniaku nie ma mowy o pustce albo samotnym siedzeniu. To miejsce zaczyna żyć zaraz po rozpoczęciu roku — ocenia Rafał.

Mieszkańcy "jedenastki" angażują się w życie społeczności nie tylko podczas imprez. Z inicjatywy lokatorów w akademiku powstała siłownia i sala gier, do której przyciąga m.in. stół bilardowy i piłkarzyki.

Mieszkanie w akademiku stało się rodzinnym zwyczajem. — Tata mieszkał w akademiku w Kortowie. Bardzo dobrze wspominał tamte czasy. Ja trafiłem tu z powodu braku czasu na znalezienie mieszkania, ale muszę przyznać, że drugiego takiego miejsca po prostu nie ma — mówi przyszły informatyk.

Bratniak nie jest przypisany do żadnego wydziału, więc na korytarzach spotykają się ludzie z różnych kierunków. — Na tym tle konflikty się nie zdarzają. Ludzie bardzo szybko się tu integrują. Po kolei: najpierw w pokoju, potem w segmencie, potem na piętrze, no i na koniec między piętrami. Kortowo i wydziały są daleko stąd. Tu jesteśmy po prostu sobą. To trochę takie studenckie odludzie w centrum miasta — wyjaśnia Rafał.

Okazuje się, że najlepszym miejscem do poznania nowych przyjaciół jest już kolejka oczekujących na zakwaterowania. — W takiej kolejce można stać nawet osiem godzin. Rozmawia się wtedy z ludźmi, każdy jest nowy. Kiedy się kwaterowałem, okazało się, że mój sąsiad z kolejki to przy okazji mój nowy współlokator — mówi Łukasz z administracji, którego Bratniak przywitał w tym roku.

Studenci wprowadzają się i opuszczają akademik każdego roku. W pamięci zostają wspomnienia, które nierzadko towarzyszą przesz całe życie. Są też osoby, które zawdzięczają DS 11 znacznie więcej. Na przykład Marka z piątego roku prawa być może nie byłoby na świecie, gdyby nie... Bratniak.

— Rodzice poznali się w tym akademiku. Ja urodziłem się w styczniu 1987, a od października mieszkałem przez kilka miesięcy z rodzicami. Podobno uwielbiałem wyścigi na korytarzu w dużych kartonach po telewizorze, a także windę — wspomina.

ma
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: Olsztyn