Niejeden w domu syf większy ma

2010-03-17 00:00:00

Student filozofii: — W miejscu gdzie jest 300 młodych ludzi chyba zawsze ktoś pije; i jeśli ktoś ma ochotę to znajdzie kompana do festynowania. Pijaństwo i patologia wszędzie jest.

Akademik to nie tylko pokoje, kuchnie i łazienki. To około trzystu młodych osób. Przy takiej brygadzie trudno zadbać o czystość. Ale...

— W akademikach kortowskich raczej czysto jest — mówi mi Kamil, student trzeciego roku filozofii. — Tam akurat jest taki standard że niejeden w domu syf większy ma.

— Jeśli chodzi o kuchnie i korytarze, to dbają o nie panie sprzątaczki — wyjaśnia Ania z drugiego roku oligofrenopedagogiki — A w łazienkach i pokojach musimy sprzątać sami. Każdy ma wyznaczoną datę, są terminy, których trzeba się trzymać.

Krótko mówiąc – jak dbasz, tak masz.

Mimo wszystko najgorzej chyba jest na korytarzach, miejscach częstych spotkań studentów — żeby wypić piwko, zapalić papieroska, pogadać.

— W miejscu gdzie jest 300 młodych ludzi chyba zawsze ktoś pije; i jeśli ktoś ma ochotę to znajdzie kompana do festynowania — dodaje Kamil filozof — Pijaństwo i patologia wszędzie jest.

Okno okazało się być całe.
Ogólny hałas to inna sprawa.
— Moi współlokatorzy lubili poimprezować, ja z resztą też, ale nie przez pięć czy sześć dni w tygodniu — utrzymuje student drugiego roku administracji. — Mam zbyt dużo nauki, żeby sobie na to pozwolić. Teraz jest okej, i wiem, że akademika na stancję za nic bym nie zamienił.

Jedni, żeby sobie poradzić sobie ze zgiełkiem, zaopatrują się w stopery. Gdy to za mało, są jeszcze pokoje tak zwanej cichej nauki. Zwykle świecą one pustkami. Zatem, gdy w trakcie semestru student chce się pouczyć, może śmiało się tam wybrać. Bo inaczej może trafić na taki obrazek:

— Suto zakrapiana impreza skończyła się nad ranem. Wielu studentów leżało „nieżywych”, stłoczonych na podłodze małego, studenckiego pokoiku – opowiada Marcin, student pierwszego roku pedagogiki pracy. — W pełnej oparów atmosferze któryś z imprezowiczów budzi się i jęczy, żeby otworzyć okno, bo nie ma czym oddychać. A że nikomu nie chciało się wstać, ktoś o niemałej wyobraźni rzucił butem w okno. Studenci przy świeżym powietrzu zasnęli z powrotem. Rano ich zdziwienie było niemałe, kiedy okno okazało się być całe, a za to w szybie kredensu tkwił glan pomysłowego studenta.

Ula Napiórkowska,
studentka dziennikarstwa UWM
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.