Kiedy zjemy węgorza z małego morza w Kortowie?

2011-02-22 00:00:00

W Kortowie powstanie małe Morze Sargassowe. To jeden z elementów badań prowadzonych przez naukowców z UWM "Geneva CE". Jeżeli odniosą sukces, możliwe stanie się m.in. rozmnażanie węgorzy w sztucznych warunkach. Byłaby to rewolucja w hodowli ryb.

— Większość węgorzy w polskich wodach nie pochodzi z naturalnej migracji — mówi Leopold Szostek, prezes Gospodarstwa Rybackiego w Ełku. Intensywne odłowy i zanieczyszczenia sprawiają, że niewielki odsetek narybku dociera do naszych wód, chociaż zapotrzebowanie na węgorza nie maleje. Aby zarybić rzeki i jeziora, kupuje się go na zachodzie, co — jak podkreślają specjaliści — nie jest łatwe ani tanie. Dlatego rewolucją mogą okazać się badania prowadzone na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. W specjalnych basenach hodowlanych naukowcy spróbują rozmnożyć węgorze i inne gatunki ryb w sztucznych warunkach. Pięcioletni projekt kosztuje 33 mln zł. Sfinansowała go Unia Europejska i Agencja Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa.

Próbowano już rozmnażać węgorze. Czasami osiągano pewne sukcesy. — Uzyskiwano gamety, jednak ich jakość była niska. Odsetek zapłodnień był znikomy, a rozwijające się larwy nie chciały pobierać pokarmu — tłumaczy profesor Dariusz Kucharczyk, który kieruje zespołem naukowców z wydziałów Nauki o Żwności, Biologii i Ochrony Środowiska i Rybactwa. — Mamy kilka pomysłów na ominięcie tych przeszkód, ale jeszcze nie możemy ich zdradzić — podkreśla.

Węgorze europejskie prawdopodobnie rozmnażają się tylko w Morzu Sargassowym. — Na 99 procent wędrują tam, aby na głębokości kilkuset metrów odbyć tarło. Następnie zapłodnione komórki jajowe są unoszone do góry, a prądy morskie niosą larwy w kierunku wybrzeża Europy — opisuje profesor Kucharczyk.

Aby zachęcić ryby do rozmnażania się w niewoli, zespół profesora warunki panujące w zachodnio-północnym akwenie Atlantyku dokładnie odwzoruje w akwarium. — Zachowamy niemal wszystkie czynniki środowiskowe. Nie ma mowy o zasoleniu za pomocą soli kuchennej. Tą ściągać będziemy z Morza Czerwonego. Wkrótce ustalimy właściwą temperaturę przepływu wody. Posiadamy dane, jak węgorze wędrują w dzień i w nocy. Bardzo istotne jest więc właściwe oświetlenie, jego natężenie i barwa — mówi prof. Kucharczyk.

Ambitne plany powinny przełożyć się na pierwsze efekty już w tym roku. — Najpóźniej jesienią powinno się odbyć pierwsze tarło — prognozuje profesor.

Kupienie narybku węgorza nie jest proste. Do wybrzeży Europy dociera coraz mniej larw, a sam gatunek od 2007 roku objęty jest ochroną. Konkurencja wśród odbiorców jest ogromna. — Węgorz europejski jest jednym z większych i popularniejszych gatunków. Duża część odłowionych ryb trafia na rynek azjatycki. Chińczycy oferują znacznie wyższe kwoty. W czasie ich nowego roku tradycyjnie spożywa się potrawę z tej ryby. Nawet jeżeli stać na to tylko bogatszą część społeczeństwa, to i tak potrzebna jest ogromna ilość — mówi profesor Kucharczyk.

Gospodarstwa rybackie z pewnością skorzystają na wynikach pracy naukowców z UWM. — Brakuje materiału zarybieniowego, a sprowadzanie go jest bardzo trudne. Jeżeli ten zespół odniesie sukces i będzie możliwe rozmnażanie węgorzy w Polsce, będzie to dla nas niesamowite udogodnienie — przyznaje Leopold Szostek.

Uniwersytet nie opatentuje swoich odkryć. Wyniki badań zostaną opublikowane, a wiedza przekazana na szkoleniach. Technologie zostaną wdrożone w pięciu gospodarstwach rybackich na Warmii i Mazurach. Poza węgorzami naukowcy zajmą się także m.in. okoniem, miętusem i brzaną.

Mateusz Albin
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.