Ciąża na UWM-ie

2010-05-04 00:00:00

Jeszcze rok temu uczelnia przyznawała zapomogi z tytułu urodzenia dziecka. Teraz już nie, bo to nie jest „trudna sytuacja losowa”. Za to na okulary zapomogi się przyznaje...

Wydawać by się mogło, że ciąża to czas radości w oczekiwaniu na potomstwo. Jednak sprawa zaczyna się komplikować, jeśli w ciążę zachodzi studentka. Jak potraktują ją wykładowcy i czy uda się dociągnąć rok akademicki do końca? Przecież nie każda przyszła młoda mama chce zrezygnować ze studiów, bądź wziąć urlop dziekański.

— Wykładowcy są bardzo przychylnie nastawieni – mówi Jolka, młoda studiująca mama. – Raczej nie robią problemów. Ułatwiają mi dalsze studiowanie. Zgadzają się również na indywidualny tok nauczania, zaliczanie przedmiotów w pasujących mi terminach. Czasami też zmieniają sposób zaliczenia przedmiotu.

Koniec z zapomogami
Czy w takim razie duży brzuch to ułatwienie? Chyba jednak niekoniecznie. Nie jest jednak tak kolorowo. Młoda mama ma też sporo spraw do załatwienia.

— Jeszcze rok temu uczelnia przyznawała zapomogi z tytułu urodzenia dziecka – kontynuuje Jola. – Teraz jednak to się zmieniło, ponieważ władze uczelni doszły do wniosku, że narodziny dziecka to nie jest trudna sytuacja losowa. Natomiast wynika, że konieczność noszenia okularów to bardzo trudna sytuacja losowa i zapomogi są przyznawane. Czy to jest w porządku?

A jeśli jesteś samotną matką, nie mającą partnera. Co wtedy możesz zrobić?

— Moim jedynym źródłem utrzymania jest renta w wysokości 700 złotych, po zmarłej mamie – mówi mi Jola. – Łatwo nie jest, ale na pomoc socjalną ze strony uczelni nie mogę liczyć. Jak ostatnio się dowiedziałam, samotnie wychowująca matka musi mieć sądownie przyznane alimenty od biologicznego ojca dziecka, żeby dostać stypendium. W innym wypadku może się pocałować w… nos.

Pomogą koleżanki
Ważne okazują się stosunki z koleżankami, bo przecież na kogoś trzeba liczyć jak już urodzi się dziecko.

— Dobrze, że chociaż na pomoc znajomych mogę liczyć – dodaje Jolka – koleżanki wysyłały mi notatki, informowały o tym, co się działo na uczelni, jak nie mogłam się pojawić, a nawet rozmawiały w mojej sprawie z wykładowcami. A kiedy już urodziłam, mogę zostawić u nich brzdąca, żeby pojawić się na uczelni i napisać kolokwium.

Mimo niemałej ilości problemów, studentka w ciąży musi na uczelni pojawić się z uśmiechem na ustach. Zdobyć życzliwość wykładowców, żeby choć trochę ułatwić sobie życie. A później może się spodziewać, że kadra uniwersytecka będzie pytać o płeć dziecka i zdrowie młodej mamy.

Ula Napiórkowska

Spodziewasz się dziecka? Porozmawiaj z innymi przyszłymi mamami i skorzystaj z uniklanego przewodnika po ciąży na Familie.pl!

Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.